Pages in topic:   < [1 2 3 4 5 6]
Poprawność polityczna, czyli kwestia wieku
Thread poster: Barbara Gadomska
Grzegorz Gryc
Grzegorz Gryc  Identity Verified
Local time: 17:29
French to Polish
+ ...
Topf und Söhne Nov 26, 2010

Grzegorz Gryc wrote:

Dlatego jeżeli już Niemcy tę wojnę, to może jednak hitlerowskie? Czyli jednak naziści.

Nie, ci, którzy wylądowali w Auschwitzu, to jednak nie byli Marsjanie.
Topf und Söhne po prostu wygrała przetarg na piece, bez hajlowania.
Byli tańsi.


Z tą Topf und Söhne to było tak.
Była sobie w Erfurcie całkiem spora firma, kilkaset osób, produkująca piece, najpierw dla browarnictwa (żeby zrobić piwko, trzeba słód precyzyjnie wysuszyć, przewietrzyć itp.), a potem różne inne piece i instalacje wentylacyjne, a na koniec, od pierwszej wojny światowej, dość marginalnie, piece krematoryjne.
Mieli tam paru zdolnych inżynierów, którzy wymyślili proces bezdymnej kremacji, w którym ciało nie styka się bezpośrednio z płomieniem, a przypadkowo mniej więcej w tym czasie, już po dojściu Adolfa do władzy, wyszła ustawa o kremacji, określająca, że musi być przeprowadzana w sposób godny i ma się przy tym wydzielać jak najmniej dymów i zapachów.
W ten sposób Topf und Söhne została liderem na rynku, praktycznie będzie potem konkurować z nimi tylko berlińska Kori.
Cała dyrekcja i kadra zapisała się do NSDAP dla świętego spokoju i dalej robili spokojnie te piece dla browarów i inne takie, przy okazji czasem dekując jakichś komunistów i żydowsko-aryjskich Mischlungów, bo to dobrzy fachowcy byli.
Rynek na piece był dość marginalny, sprzedali np. jakiś przenośny model do Buchenwaldu (20 km od Erfurtu) i parę innych, ale cały biznes ruszył tak naprawdę dopiero po ataku na Rosję, gdy armia niemiecka wzięła setki tysiące jeńców i w obozach koncentracyjnych (w etymologicznym znaczeniu słowa), przy fatalnych warunkach sanitarnych, ci jeńcy padali jak muchy i była groźba wybuchu epidemii, więc SS czy armia rozpisała przetarg na piece krematoryjne.
Wygrała Topf und Söhne, bo Kori zaproponowała jakiś model ozdobny, z pseudoklasycystycznymi kolumienkami i podobnymi sentymentalnymi pierdołami, a model Topf und Söhne był prosty, funkcjonalny i tani.
Problem polegał na tym, że część zamówienia została potem unieważniona, a Topf und Söhne została na lodzie z paroma piecami, które trzeba było komuś wcisnąć.
Ponieważ mieli już trochę znajomych z SS, to je jakoś upchnęli.
I potem się ruszyło, naprawy gwarancyjne, jakieś żądania usprawnień, jakieś nowe zamówienia, nowe kontakty.
Piece się sprawowały dobrze, więc zadowoleni klienci z SS zauważyli potencjał, a do tego, że robota jest bardziej czysta niż w Einsatzgruppen.
Prawdopodobnie uczynni inżynierowie z Erfurtu, nie wiedząc o tym, ułatwili decyzję o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej (styczeń 1942), bo do tej pory, mimo wygrażań Adolfa, praktycznym problemem było to, że po paru milionach Żydów zostanie parę milionów ciał, o czym dobrze przekonali się w mniejszej skali kulturalni, inteligentni i wyszktałceni dowódcy Einsatzgruppen.
No i wtedy zamówienia naprawdę ruszyły.
Topf und Söhne miała jeszcze ten atut, że zajmowała się też systemami wentylacyjnymi, więc mogła dostarczać całe linie produkcyjne, łącznie z osprzętem do komór gazowych.
Oczywiście nie wszystko szło idealnie, na przykład powstawały spory co do umów gwarancyjnych, których Topf und Söhne nie chciała uznawać, ponieważ uszkodzenia powstawały wskutek nadmiernej eksploatacji urządzeń (piece miały działać przez osiem godzin dziennie, a chodziły na okrągło), ale, po uznaniu racji przez SS, chętnie wykonali naprawy odpłatnie i w następnych modelach uwględniali już wymagania pracy ciągłej i prawie do samego końca wojny pracowali nad linią do taśmowego spalania ciał, umożliwiającą znaczne oszczędności paliwa.
Przy okazji uproszczono równieź technologię tzn. ponownie umożliwiono kontakt ciała z płomieniem, co przyśpieszyło proces.
Podobnie było z instalacjami wentylacyjnymi, bo chłopaki z SS się pieklili, że gdy są zatory, to smród jest taki, że się nie da pracować, a przez muchy nie mogą się skupić.
Bo oni strzelali więźniom w tył głowy w składziku na ciała.
Inżynierowie z Topf und Söhne przeprojektowali instalację, przyjechała ekipa i znów się dało pracować.
Zdarzało się, że ktoś z ekipy miał dyskomfort, to później drugi raz nie wyjeżdzał na delegację, ale większości to nie szkodziło, główny inżynier z Topf und Söhne, Kurt Prüfer, w samym Oświęcimiu na przeglądach instalacji i zebraniach o potrzebach bywał mniej więcej raz na dwa miesiące.
Po wojnie wszyscy zgodnie twierdzili, że wykonywali tylko rozkazy i zajmowali się tylko stroną techniczną, a jeden z braci Topf popełnił samobójstwo jako "zaszczuta ofiara".

Jak ktoś chce to prześledzić dokładniej, to bardzo starannie to opisał Jean-Claude Pressac, startujący z pozycji mniej więcej negacjonistyczych i z tego powodu opierający się podobno początkowo wyłącznie na dokumentach nazistowskich, tyle że facet był inteligentny i szybko zrozumiał, że na wyprodukowanie takich ton spójnych falszywek musiało pracować całe Ministerstwo Prawdy i jego przerażająco chłodna monografia jest do dziś faktograficznie dziełem fundamentalnym, choć nie wszyscy zgadzają się z wnioskami, że to właśnie przedsiębiorczy inżynierowie z Erfurtu byli katalizatorem masowej zagłady, do której III Rzesza była wcześniej ze względu na skalę po prostu fizycznie niezdolna i w gruncie rzeczy nie wiedziała, jak się do tego zabrać (getta były tworzone już od 1940 r., a pierwsze systematyczne wywózki do obozów to dopiero mniej więcej połowa 1942 r.), podobnie Pressac mówi też wyraźnie, że do pewnego momentu Topf und Söhne nie zdawała sobie sprawy z tego, do czego to prowadzi.
Inna sprawa, że potem im to zbytnio nie przeszkadzalo, w końcu własnoręcznie nikomu nic nie zrobili.

Z drugiej strony, jako epilog tej historii jest taki Hartmut Topf, patrz np.
http://pl.auschwitz.org.pl/m/index.php?option=com_content&task=view&id=444&Itemid=12
No więc jest zmiana.

Przykład Topf und Söhne jest dość ekstremalny ze względu na szczególny produkt, ale podobnie wyglądała spora część niemieckiej ekonomii czasu wojny.
W końcu Schindler przyjechał do Krakowa robić interesy na garnkach emaliowanych, a nie ratować Żydów, tylko potem mu coś odbiło.

Zdrówkot
GG


 
Szymon Metkowski
Szymon Metkowski  Identity Verified
Poland
Local time: 17:29
German to Polish
+ ...
Apropos Schindlera Nov 26, 2010

Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie byli muzeum w fabryce Schindlera. Nowe, multimedialne, realistyczne. Niesamowite przeżycie. Doskonale też przedstawili samego Schindlera.

 
Grzegorz Gryc
Grzegorz Gryc  Identity Verified
Local time: 17:29
French to Polish
+ ...
Prawie jak Rashōmon... Jan 11, 2011

Hej

Mamy pluralizm...

Gazeta Wyborcza:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8924036,Portugalski_dziennikarz_bestialsko_zamordowany_w_nowojorskim.html

Rzeczpospolita
... See more
Hej

Mamy pluralizm...

Gazeta Wyborcza:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8924036,Portugalski_dziennikarz_bestialsko_zamordowany_w_nowojorskim.html

Rzeczpospolita:
http://www.rp.pl/artykul/591972_Gej-wykastrowal-w-hotelu-kochanka.html

Zdrówkot
GG
Collapse


 
Pages in topic:   < [1 2 3 4 5 6]


To report site rules violations or get help, contact a site moderator:

Moderator(s) of this forum
Monika Jakacka Márquez[Call to this topic]

You can also contact site staff by submitting a support request »

Poprawność polityczna, czyli kwestia wieku






Trados Business Manager Lite
Create customer quotes and invoices from within Trados Studio

Trados Business Manager Lite helps to simplify and speed up some of the daily tasks, such as invoicing and reporting, associated with running your freelance translation business.

More info »
CafeTran Espresso
You've never met a CAT tool this clever!

Translate faster & easier, using a sophisticated CAT tool built by a translator / developer. Accept jobs from clients who use Trados, MemoQ, Wordfast & major CAT tools. Download and start using CafeTran Espresso -- for free

Buy now! »